Po rocznej nieobecności na deski CKiS powrócił renomowany Festiwal Standardów Jazzowych. Wydarzenie firmowało Centrum Kultury i Sztuki we współpracy z Siedleckim Stowarzyszeniem Jazzowym. Program tegorocznych koncertów oraz ich poziom mogły imponować.
Na rozgrzewkę organizatorzy zaserwowali występ nestora polskich scen jazowych – Jana Ptaszyna Wróblewskiego. Miło było posłuchać dobrego muzycznego rzemiosła. Również drugi polski reprezentant, flecista Krzysztof Popek (z międzynarodowym składem) stanął na wysokości zadania. Niemniej i tak uwaga wszystkich skupiona była na dwóch spektakularnych koncertach Billa Evansa oraz Grażyny Auguścik i Paulinho Garcii. I rzeczywiście, oni okazali się niekwestionowanymi bohaterami festiwalu. Amerykański saksofonista Bill Evans dał porywający koncert, a zaskarbił sobie sympatię siedleckich jazz-fanów energetyczną mieszanką jazzu i muzyki bluegrass.
Jego występ imponował szybkimi zmianami konwencji i nastroju. Evans porwał słuchaczy w emocjonującą podróż przez Amerykę – od Nashville po jazz nowoczesny. Fantastycznie sekundowali mu w tym Chris Howe (jeden z czołowych jazzowych skrzypków) i basista Mark Egan (znany z zespołu Pata Metheny’ego, grał też ze Stanem Getzem). Muzykom zasłużenie zgotowano wspaniałe przyjęcie.
Wcale nie mniej oczarowali siedlecką widownię Grażyna Auguścik i Paulinho Garcia. Ona – wybitna polska wokalistka jazzowa. On – Brazylijczyk, z wykształcenia inżynier fizyk, z zamiłowania muzyk. Oboje mieszkają w Chicago. Współpracują ze sobą od dwunastu lat, nagrali wspólnie trzy albumy. Ich siedlecki koncert wypełniła muzyka utrzymana w wyjątkowo spokojnym, stonowanym klimacie. Niektórzy gotowi przysiąc, że muzyka, brazylijska to wulkan energii – gorące, taneczne rytmy. Otóż niekoniecznie. Ma też w sobie dużo ujmującej subtelności. Szczególnie, gdy są to kompozycje Carlosa Jobima, cudowne samby i bossa novy. Nasi artyści śpiewali o wiecznej wędrówce za sensem życia – miłością, o bólu i rozstaniu, w języku portugalskim i po polsku. Głosy Paulinho i pani Grażyny, mimo że pozbawione jakiejś szczególnej maestrii (nienarzucające się, a czasem nawet szepczące), brzmiały doprawdy wspaniale. Paulinho, oprócz tego, że śpiewał, grał na gitarze, i to w sposób zjawiskowy. Gitara jest u niego jednocześnie instrumentem harmonicznym i perkusyjnym, wybija też linię basu. Dwójce artystów towarzyszył na scenie kwartet smyczkowy. To, co najpiękniejsze w tym występie, było jednak na sam koniec. G. Auguścik pięknym, krystalicznie czystym głosem wykonała „Sambę przed rozstaniem”. Zrobiła to w taki sposób, że wszystkim przeszły ciarki po plecach. Potem były bisy, podpisywanie płyt i autografy. Jak widać, gwiazdy w tym roku świeciły mocno! W ramach festiwalu tradycyjnie już odbył się XI Ogólnopolski Konkurs Standardów Jazzowych. I stał na bardzo wysokim poziomie. – Właśnie ów poziom sprawił, że słuchanie zespołów konkursowych stało się dla nas frajdą, a nie obowiązkiem. Było naprawdę milutko – oświadczył przewodniczący jury, J. P. Wróblewski. A werdykt był jednomyślny. Zwyciężył zespół GPS (Warszawa). II nagroda przypadła zespołowi Strike The Bars. Przyznano także nagrodę indywidualną saksofoniście Marcinowi Kaletce. No cóż, temu Festiwalowi towarzyszyły spore oczekiwania. Myślę jednak, że zostały one spełnione i chyba nikt nie poczuł się zawiedziony.
źródło: tygodnik.siedlecki.pl
Małe sprostowanie dotyczące kwestii pochodzenia zespołu GPS -wszyscy urodziliśmy się i mieszkamy w Krakowie;)