Mówią: muzyka filmowa. Myślisz: „Marsz Imperialny” Williamsa albo ludowo-jazzowa czołówka „Janosika”. A przecież muzyka filmowa to nie tylko patetyczne instrumentalne tematy, ale również piosenki. Znakomite piosenki. „Absolwent” bez „Sounds of Silence”? Niewyobrażalny. “M.A.S.H.” bez słodko-gorzkiej ballady „Suicide is Painless”? Nie…